Akrobacje ze złączem USB (USB-C)

Przez 25 lat istnienia standardu USB wśród użytkowników tego portu utarło się gorzkie porzekadło, że „wtyczka USB pasuje do gniazdka dopiero za trzecim razem”. Musi w tym być jakaś psychologiczna sztuczka, ale proszę samemu sprawdzić, że najczęściej: człowiek próbuje włożyc wtyczkę i nie chce pasować…. to obraca w dłoni i znów nie wchodzi…. lekko już poirytowany znów ją obraca i tym razem cud – PASUJE!

Sam zachodzę jak to jest możliwe, że wymyślenie czegoś tak prostego zajęło inżynierom aż ćwierć wieku, ale sam pomysł w swojej prostocie jest wręcz genialny. Złącze USB-C ma owalny kształt i piny, które przekazują sygnały również są rozmieszczone symetrycznie, co sprawia że wtyczkę możemy do gniazdka włożyć na dwa sposoby i oba są w pełni poprawne.

Standard USB-C ma własną linię rozwoju, podążającą w ślad za złączami z grupy USB 3.0, a następnie USB 4, przez co prędkość tego złącza najczęściej jest równoważna prędkości najszybszego złącza USB 3.0/4 obsługiwanego przez ten sam chipset. Zwyczajowo, nie opisuje się prędkości złącza USB-C w sposób jawny, choć zawsze można ją wyczytać w specyfikacji technicznej urządzenia z którego korzystamy.

Ujmując w prostszy sposób – jeśli płyta główna z której korzystamy posiada złącza pracujące w standardzie USB 3.2 gen 2 (tzn. z prędkością 10Gb/s) możemy oczekiwać, że również taka sama prędkość będzie obsługiwana przez zaimplementowane gniazdko USB-C.

Kategorie